Jak zaprojektować plakat i skąd na plakacie Dinksów Javorový?
Samo wymyślenie tematu na plakat to dopiero połowa drogi. Plakat to nie zwykła ilustracja. Plakat niesie ze sobą jakieś przesłanie i komunikat. To płachta papieru, na której w graficzny sposób mocno i konkretnie opowiemy innym jakąś historię. To jaka ta historia będzie zależy od formy graficznej. Dobry plakacista jest trochę jak reżyser sztuki. Zazwyczaj wie jakim sposobem wywołać u widza konkretną reakcję. Jeśli chcemy publice przekazać coś głośno, wyraźnie i prosto stawiamy na duże kształty, konkretne kolory, duże litery. Czasami chcemy widza czymś zauroczyć, możemy wtedy postawić na dekoracyjne, filigranowe formy. Czasami chcemy, żeby się pogubił, wtedy robimy coś nieoczywistego i skomplikowanego, a czasami chcemy go po prostu wkurzyć, zostawiając całą formę białą z jednym obiektem w najgorszym i najbardziej drażniącym miejscu. Pewnie zastanowicie się po co wkurzać odbiorcę plakatu? To właśnie sedno plakatu! W tej dziedzinie najważniejsze jest przekazanie komunikatu i wywołanie emocji. Jeśli projektantowi uda się wyprowadzić z równowagi widza plakatem, bardzo prawdopodobne, że ten sam widz, tak samo zdenerwuje się przykładowo na problem zanieczyszczania świata, o którym plakat właśnie zobaczył.
Javorový to jeden z wielu szczytów Beskidu Śląskiego. Ani nie najwyższy, ani nie najpiękniejszy. Co go wyróżnia? To, że jest górą położoną najbliżej Cieszyna, w którym urzędujemy. Wystarczy przekroczyć czeską granicę, przejechać kilka kilometrów za miasto i ściana Javorowego stoi przed nami otworem. To nasza „służbowa” góra. Odwiedzamy ją raz w tygodniu po pracy. Mozolnie wspinamy się stromym podejściem, żeby poczuć wolność, odetchnąć pełną piersią, napawać się przestrzenią i podziwiać panoramę bliskiej nam okolicy. Lubimy go tak bardzo, że stał się głównym bohaterem naszego pierwszego autorskiego plakatu.
W przypadku Javorowego za zadanie postawiłam sobie oddanie jak najwierniej wrażenia, jakie daje ten szczyt przy wchodzeniu. Chciałam wyostrzyć jego najbardziej charakterystyczne cechy. Stąd główne miejsce zajmuje nasza kochana „wyrypa”, czyli szerokie, bardzo strome trawiaste podejście i wieża na szczycie, która nie pozwala pomylić Javorovego z żadną inną okoliczną górą. Pierwsze wersje plakatu były dużo bardziej złożone. Kiedy już pootwierały mi się w głowie wszystkie pokłady kreatywności, chciałam pokazać wszystko! To, że Javorový to treningowa góra biegaczy górskich, że jest to ważny ośrodek paralotniarzy i że to NASZ ukochany beskidzki szczyt. Niestety pakowanie wszystkich ważnych dla autora treści w jeden plakat kończy się słabo, zazwyczaj wywołuje u widza przesyt, mdłości, nudę, a w najbardziej optymistycznej wersji po prostu nie wywołuje żadnej reakcji.
Podobnie jak w innych dziedzinach, siła tkwi w prostocie, dlatego żeby przekaz był mocny, trzeba go odchudzić do samej esencji i podjąć trudną decyzję o cięciach. Pod nóż poszły więc wszystkie zbyteczne elementy graficzne i został on: Javorovy. Nagi jak go Pan Bóg stworzył, lekko monumentalny, prosty, zwalisty z jedną drogą na szczyt, wyglądającą na początku jak droga prosto do nieba. Sam plakat wyszedł minimalistycznie, tajemniczo. Jest intrygujący, zahacza oko i dobrze wygląda na ścianie.
Teraz już wiecie co to Javorovy. Znacie jego historię. Jeśli chcecie mieć swoją historię z Javorovym, zapraszamy na wspólną wędrówkę z nami, a jeśli chcecie poprzestać na byciu szczęśliwym posiadaczem plakatu piszcie czym prędzej maila do Justynki!